| Nie ma mnie dla nikogo…
|
| Nie ma mnie dla nikogo…
|
| Znasz to, nie?
|
| O-o-ogólnie dostępne na bieżąco, istne życie na gorąco
|
| Załatwiam sprawę pieklącą
|
| Jak zwykle nowe się wtrącą, mą głowę zmącą
|
| Często z równowagi wytrącą
|
| Z czasem, wpływa to na mnie męcząco
|
| Niepokojąco, z natłokiem spraw stresująco
|
| Wiesz, w ciągłym pędzie, biegu, szarych ludzi szeregu
|
| Czasem w błędzie. |
| Szczegół! |
| Pośród twardych reguł
|
| I na śniegu ślady, ludzkiej defilady
|
| Ściemniane obiady, zajob do przesady
|
| Praca, laska, dom, wykłady, kumple i skład ponad składy
|
| Super podkłady, wywiady, kolejne estrady
|
| Całe miriady tych kwestii
|
| Nie dałbym rady bez autosugestii
|
| Załatwić tych z tych leżących w mej gestii
|
| Wtłoczony w szablon monotonii jak w Diablo
|
| Wyrwany z agonii, w matni problemowej toni
|
| W nieustannej pogoni za spokojem
|
| Czasem spędzanym we dwoje
|
| Gdy nastroje tworzą sentymentalne przeboje
|
| Kiedy wiem na czym stoję
|
| Swoje, smutki na partnerki ramieniu koję
|
| Całe roje spraw zostawiam poza pokojem
|
| Poję energię na kolejne boje
|
| Gnoję wewnętrzną paranoję
|
| I w kierat wkraczam, wpierw się dwoję
|
| Cele wyznaczam, potem troję
|
| Z drogi nie zbaczam poza terytorium działań nie wykraczam
|
| (Nie wykraczam) — przytaczam sens mej nieobecności
|
| Z konieczności odcięcia od rzeczywistości
|
| Bo smak wolności szkicuje
|
| Szkielet życia abstrahującego od skłonności
|
| Do zawiłości — do duchowej starości
|
| Ogłaszam wszem i wobec, nie ma mnie dla ludzkości
|
| Chcę mieć spokój w stresowych sytuacji natłoku
|
| Jestem jak statek zadokowany w doku
|
| Od półtora roku, nikogo na widoku
|
| Tylko dźwięki hip hopu na dziewiątym piętrze w bloku
|
| Tak między nami, sam na sam z płytami
|
| Nikt mi nie da tego co to właśnie da mi
|
| Badam grunt pod stopami, gdzie mi kurwa z butami?
|
| To jak Koontza szepty słyszane za uszami
|
| Wciąż sami jak palec co dobrze nie wróży (wróży)
|
| Obcy jak ósmy pasażer podróży
|
| Milionami, na przestrzeni Ziemi rozsiani
|
| Obcują tu obcy wyobcowani
|
| Ludzie, co to ma być? |
| Pytam co to ma znaczyć?
|
| Tego wrogom nie można wybaczyć
|
| Niestety, wszystko ma swe priorytety
|
| Vis-à-vis z drzwiami od pokoju do planety
|
| Panie i panowie, są tacy co stają na głowie
|
| Tak jakby wszyscy byli w zmowie
|
| Do czasu aż sobie jeden z drugim uzmysłowi
|
| Jacy oni wszyscy są małostkowi
|
| Aż rzygać się chce… ten kto to wie kurwa
|
| Życie upstrzone jak gołębim gównem bulwar
|
| Zrobi tak jak ja, pójdzie własną drogą
|
| Prócz cienia nie ma ze mną nikogo
|
| W powietrzu czuć Heinekenem, gdy żegnam się z problemem
|
| Pokój dla tych co w pokoju są sam na sam z tym sound systemem
|
| Wiem, że czasem trudno być dziś Supermanem
|
| Gdy wtłaczany pod ciśnieniem stres jest działań terenem
|
| Znam jak ty te noce nieprzespane, by nad ranem
|
| Zawikłane kwestie podejść z nowym planem jak z taranem
|
| Dokładnie znam to mam te same myśli skołatane
|
| Znam to, jest mi znane uczucie z tym związane
|
| Co jest grane? |
| Marzenia niewypowiadane
|
| Zapominane, bo nie doczekałem się na zmianę
|
| Przekonanie, że po którymś ciosie się nie wstanie
|
| Co jest grane? |
| Czasem głupie pytanie, nie?
|
| Bakanie, popadanie w manię
|
| Życie diametralnie inne niż to na ekranie
|
| Walka o przetrwanie i kombinowanie
|
| Wprowadza mnie w stan gdzie jest zdecydowanie
|
| Za dużo sytuacji, które szybko nużą nużą
|
| Za dużo ruchów, które niczemu nie służą
|
| Dużo, za dużo akcji, które wszystko burzą
|
| Tu, które źle wróżą tak jak cisza przed burzą
|
| I łżą jak psy, pierdoląc trzy po trzy
|
| Ej, ej, ej ty, trzeba było myśleć gdy
|
| Po fakcie łzy zalały ci oczy
|
| I tak przez siedem dni, dzień w dzień ten sen się śni
|
| Tak więc witam cię dniu z poziomu fotela
|
| Z wnętrzy M3 — witam cię, dniu niewdzięczny
|
| Tu, po tej drugiej złej stronie tęczy
|
| Witam (witam) bez kwiatów naręczy
|
| Bez zastrzeżeń dzień, który przede mną piętrzy
|
| Jeszcze większy cień nad światem wewnętrznym
|
| Witam, choć z dnia na dzień bardziej niezręczny
|
| Jest tenże gest nikt mnie nie wyręczy
|
| Wiesz jak męczy myślenie o stanie rzeczy
|
| Wiesz jak jest, gdy czyjś czyn czyimś słowom przeczy
|
| Wiesz jak to leczyć, lecz to kaleczy
|
| Race THC jak dwa ostrza mieczy
|
| Na razie walczę i na jaranie warczę
|
| Chcesz, też uwierz, ja dostarczę ci tarczę
|
| Może nie wystarczę ale będę tuż obok
|
| Prócz ciebie nie ma mnie dla nikogo
|
| Nie ma mnie dla nikogo…
|
| Nie ma mnie dla nikogo… |