Song information On this page you can find the lyrics of the song Bema pamięci żałobny rapsod, artist - Czesław Niemen. Album song Enigmatic, in the genre Иностранный рок
Date of issue: 10.06.1969
Record label: Polskie Nagrania
Song language: Polish
Bema pamięci żałobny rapsod(original) |
Lusiurandum, patri datum, usque |
Ad hanc diem ita servavi… |
Czemu, cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz |
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? |
Miecz wawrzynem zielony, gromnic płakaniem dziś polan |
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę, jak tancerz |
Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie |
Jak namioty ruchome wojsk, koczujących po niebie |
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki |
Pokłaniają się góry opuszczonymi skrzydłami |
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki |
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami |
Idą panny żałobne, jedne, podnosząc ramiona |
Ze snopami wonnymi, które wiatr wzgórze rozrywa |
Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa |
Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona… |
Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia |
Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia |
Chłopcy biją w topory, pobłękitniałe od nieba |
W tarcze, rude od świateł, biją pachołki służebne |
Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba |
Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta podniebne |
Wchodzą w wąwóz i toną… wychodzą w światło księżyca |
I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął |
I po ostrzach, jak gwiazda, spaść nie mogąca, prześwieca |
Chorał ucichł był nagle i znów, jak fala, wyplusnął |
Dalej — dalej — aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu |
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą |
Które, aby przesadzić, ludzkość nie znajdzie sposobu |
Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą |
I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody |
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów |
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody |
Serca zemdlałe ocucą, pleśń z oczu zgarną narody |
Dalej — dalej… |
(translation) |
Lusiurandum, patri datum, usque |
Ad hanc diem ita servavi ... |
Why, shadow, you go away with your hands broken to armor |
At the torches, what are the sparkles around your knees? |
A green laurel sword, blessing the weeping of clearings today |
The falcon breaks and your horse jerks its foot like a dancer |
They blow, they blow pennants and they blow at each other |
Like moving tents of troops wandering in the sky |
Long trumpets in weeping until signs come |
Mountains bow down with lowered wings |
Like spears pierced dragons, lizards and birds |
As many ideas that you chased with your spears |
The mourners are coming, one of them raising their arms |
With scent sheaves blown by the wind |
Second, collecting a tear in the conch, which is torn from the face |
Others, looking for ways, although it was made centuries ago ... |
Others, smashing large clay vessels against the ground |
Which the clatter in the cracking still contributes to the sadness |
Boys beat axes blued from the sky |
The shields, red with lights, are struck by the servants |
A huge banner that cradles among the fumes |
A spear with a blade against the bows, you would say, leaning against the sky |
They go into a ravine and sink ... they come out into the moonlight |
And they turn black in the sky, and a cold glow spills over them |
And along the blades, like a star that cannot fall, it shines through |
The chorus stopped suddenly, and again, like a wave, spewed out |
On - on - until when you roll down it comes to the grave |
And in the depths I will see black that lurks behind the road |
Which, to overdo it, mankind will not find a way |
With the spear of your steed he shall strike like an old spear |
And I cover the procession, saddening the castles in sleep |
Beating the gates with urns, whistling the cracks of axes |
Until the walls of Jericho fall apart like logs |
Hearts that faint will awake, the nations will take away mold from the eyes |
Go on… |