Song information On this page you can find the lyrics of the song Dupa Lipa (fragment audiobooka "Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj"), artist - Mery Spolsky.
Date of issue: 07.11.2021
Age restrictions: 18+
Song language: Polish
Dupa Lipa (fragment audiobooka "Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj") |
Yeah, aha, auu |
Słucham Dua Lipy i chcę mieć tyłek jak ona |
Głos jak ona i może jeszcze nos (nos) |
Chłopaka takiego jak ona z tatuażem na policzku, co mi ugotuje z pomidorów sos |
Chcę upinać sobie grzywkę |
Do wielkich oczu co brązowo ci mrugają |
Chcę byś spojrzał na mnie tak jak on na nią |
Oczami zamglonymi co się upijają |
Chcę byś wlewał u usta wino z wysokości kilku metrów |
Bo ja będę na dywanie, a diamentów |
Plastikowo, chcę mieć dzień jak w Hollywood z tobą (Hollywood z tobą) |
Marzy mi się chropowaty głos |
W barze w Miami z papierosami jesteśmy sami |
Ja uwodzę cię słowami jak ona |
Zaciągam jak Beatlesi, wypełniam dymem piersi |
Usłane złotym sznurem i różową mam koszulę |
Ty mnie bierzesz na kolację, steki, lody i wisienki |
Z billbordów sukienki, rozmowy, dżinsy Hollywood |
Apetyczne jak ziemniaki z aioli albo miód |
Biała serwetka wchłania mi soczystą szminkę |
Miliony komplementów tak jak Hollywood (au) |
Masz jakąś bluzę i fikuśn długie spodnie |
Księżyc, pocałunek i bz dachu wóz |
(Wow) |
Skupiam oko na alejkach |
Moje uda w twoich rękach |
Kluby, niebieskie światełka |
I nie muszę wciskać sprzęgła (nie) |
Bo masz nagle prawo jazdy i ochotę na przejazdy, więc się przejedź faster, |
faster |
W sumie nie wie, adios, się szykowała i się cała rozmazała |
Forty-five minutes to get all dressed up |
Kurwa, jaki ten angielski jest trudny! |
Mam za |
Nie przeszkadza mi, że jestem Hollywood |
Plujesz, liżesz i wysysasz |
Szyja, czoło, skronie, żyła |
W samochodzie my na przodzie |
Ślina, wóda, kapie, spływa |
Tego dnia moje usta są pełne jak u Duy |
Jak emotki brzoskwini, jak zestaw bikini |
Ty mówisz mi słowa jak «kocham» |
Oświadczasz się, jesteś szurnięty |
Diamenty bez puenty, hotel wynajęty |
Ślepy romantyzm, na mail rachunki |
Na życie urzędy, rozstępy i błędy |
Hollywood ma na to wszystko patenty |
Twoje ręce rozpinają mnie łapczywie i niechlujnie |
Mam na sobie nowy, kaszmirowy sweter |
Lśni jak oświetlająca nas parkingowa lampa |
Szepczesz mi do ucha, że chcesz mnie całą tu i teraz |
A ja? Naciskam na hamulec |
Poczekasz sobie |
Jesteśmy w klubie, który czeka tu i czeka |
Dwumetrowe szpile, potem wchodzi biust |
Ja podziwiam wszystkie laski w toaletach |
Co sikają z telefonem w ręku tu |
Ech, a ja nadal nie rozumiem fenomenu przebywania w piątek w klubie |
Nic nie słychać, nie widać i nie czuć |
Więc mnie bierzesz stąd, jedźmy stąd, Jezu |
Jesteśmy na plaży, ktoś nuggetsy smaży |
Liżemy kubełki, wyliż mi, dzięki |
Nie mamy zmartwień, podwójny sos |
Liczysz się ty i liczy się noc |
Co jest? |
Włosy krótkie, usta malutkie |
Karoca nie płynie, zamienia się w dynię, co rośnie |
W Powsinie, Hollywood to kabaty |
Ty nie jesteś bogaty, ani ja |
Cabrio to 710 |