Song information On this page you can find the lyrics of the song Bakacje, artist - Wice Wersa
Date of issue: 10.09.2010
Age restrictions: 18+
Song language: Polish
Bakacje |
Opublikowany 9 lis 2011 |
Lepszy towar niż na Jamajce ziom |
Jaki stuff, masakra człowieku, dzwoń do Paxona |
Ej dzwoń do Paxona |
— Halo, Paxon? |
— Ta |
— Mamy taki stuff, że nie uwierzysz ziom |
— Ej dobra, to wpadamy do Bardachy, w końcu są bakacje |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił |
To są bakacje, bucha bierze tu każdy pacjent, owacje |
Ziomy odbierają na moim paśmie, masz mnie |
Kiedy blanty wprowadzają baśnie — czuję wyraźnie man |
Nie ma mnie z wami, kiedy bucha nie wezmę rano |
Poznałeś mnie, więc poznałeś moją tożsamość |
I nie będę normalny, gdy nie wezmę bucha w płuco |
Ja będę sobą, kiedy ziomy to pokruszą |
Kiedy odpalam blanta mija mi chandra |
Tworzę ten soundtrack lajt man, dymi się z majka |
Wrocławska Jamajka, po parkach baka fajka |
Oczy na zapałkach, pełne płuco na bakacjach |
Spokojnie jak ambient dalej palę gandę |
Mam bandę, co rapsy robi nienagannie |
Nie na handel, nienachalnie, macha walnę |
Zapodam koleżce, niech spokojnie się sztachnie |
Rozkrusz to teraz, zroluj i zapal |
To chillout nie spina, kolumbijski katar |
Tyle słońca nareszcie, kręci się mini bat |
My rządzimy na mieście jak Pablo Escobar |
Mała podwijaj kiecę, lecę, zawijam lole jak precel |
Fazy hycel, smaży się sznycel |
Kiedy znikają ulice nie męczę się tylko |
Kręcę i krzyczę: zmieńmy w tęczę te szare ulice! |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił |
Na dworze upał, Ty weź się z nami upal |
Nie wal głupa, krusz to w palcach, bo to gruda krucha |
Każdy ma uśmiech od ucha do ucha, tu każdy sztacha bucha |
To tłusty ciur, nie żadna podpierducha |
Posłuchaj ziom, nie zapomnij o bletach |
Zapokitranych po kiermanach i skarpetach |
Pełna peta, już na starcie nie wiem gdzie jest meta |
Ze wzrokiem kreta cieszę mordę, jak na kabaretach |
Ej! W płucach kat morderca, rym prosto z serca |
Zobacz co nas napędza: bity kozackie Dziada jak S klasa Merca |
To NDK na bakacjach i Wice Wersa |
Jaraj, jaraj, jaraj, albo spierdalaj |
Na każdym letnim festiwalu psów cała fala |
Pozbyli się gunów i są przebrani za fanów |
A Ty patrz na swe kroki i omijaj wyroki |
To bakacje Wice Wersa, NDK |
Ziomy mają dobre topy, palę z nimi i ja |
Cały rok bakamy potem tune’y nagrywamy |
A w bakacje na grubo się opierdalamy |
Zaświeciło słońce na horyzoncie |
Dajcie mi bonga i skręćcie po joincie |
Wygodnie usiądźcie w Bardachy porcie |
Chcę widzieć uśmiech na każdej mordzie |
Bo to są bakacje, więc czas na biwak |
Chłopaki mają ciur i siedzą na skrzynkach piwa |
Pogoda na kozaku podobna do bidżiffa |
Słuchaj tego chłopaku, bo bania sama się kiwa |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił |
Pełen chill, z nieba się leje żar |
Gorący jak grill unosi się ganji czar |
Pięknie się go tli, my żyjemy dla tych chwil |
Jaramy z naszymi ziomami aż nam braknie sił (x2) |