Song information On this page you can find the lyrics of the song Toksycznie, artist - Eldorado.
Date of issue: 06.02.2020
Song language: Polish
Toksycznie |
Nowy dzień taki sam jak każdy inny |
Powtórka z rozrywki, ten sam układ toksyczny |
Świat na trzeźwo jest ciężki do przyjęcia |
Kolejna dawka dla dobrego pierdolnięcia |
Do momentu spięcia wóda ciśnienie podkręca |
Na bank coś się wydarzy, w oczach już morderca |
Niejednego skręca, na koncie poniewiera |
Wczoraj było parę trzy, dzisiaj zmarszczona sakiewa |
Maniura zostawiła, bo toksyczna miłość była |
Jedynie co wyniosła to pod okiem lima |
Teraz krzyczysz niech się dyma, nawet nie wie co straciła |
Prawda cię rozjebie jak cię puści kokaina |
Nie wierzysz co się stało, ziomek z dupy cię zajebał |
A całkiem niedawno ręce byś sobie ujebał |
W niewłaściwy przedział toksycznie żeś się wjebał |
Teraz możesz se powtarzać: «Kto by się spodziewał» |
Pobudka z rana, ciśnienie aż się włącza |
Chęć, by coś przyjebać, silniejsza od żołądka |
Reszty porcji w dziąsła wcierasz, kombinujesz |
Jak naruchać hajsu, nawinąć na szpule |
By mieć nowa działkę, w plombę strzal na dziurę |
Owalasz klienta, fiskasz mu komórę |
Przeglądasz piterek, złoty strzał się trafił |
Bo typ w swym gajerze miał ponad trzy paki |
Więc szybka zawija, telefon do łapy |
Towar już zdzwoniony, ściągasz komin z czapy |
I pędem do chaty, serducho ci strzela |
Już cały się pocisz, uliczny desperat |
SMS przychodzi, ręce już zacierasz |
Dawaj, skocz już na dół, toksyna pożera |
Dusi ludzi wkoło, ludzi nam zabiera |
Ty orientuj kolo, gdy toksyna w genach |
Wbijam na bit, ta prawda nie milknie |
Chuj wbijam w te związki toksyczne |
Wiele się pozmieniało, kto by przypuszczał |
Tego nie przepalisz jointem, nie pomoże wódka |
Ten ból siedzi, ta agresja w nas |
Bo raz się przejechałeś i już nie chcesz tak |
Masz kilka ran, najważniejszy honor |
Bycie dobrym człowiekiem jest twoją bronią |
Powiem tu rację i każdy to przyzna |
Ty bardziej niż sztos byłaś toksyczna |
Zepsułaś mi głowę, zatrułaś wnętrze |
Czułem wstyd co wyprawiałaś na mieście |
Tamtą klęskę zamieniam w sukces |
Jeszcze znajdę tą czystą, i nie chodzi o wódkę |
Pogrążony smutkiem, grube pierdolnięcie |
Toksycznie Czarnobyl, witamy w piekle |
Toksyczna jazda, ostro się tu dzieje |
Tego kurwa nie przepalił by sam Mendelejew |
Życia krew się leje, ciało wchodzi w odrętwienie |
Oto widok, który wprawia ciebie w osłupienie |
Awantura, która, ciągle łzy i w nerwach |
Masz tam zło na wejściu jak na zejściu ze ścierwa |
Szczęście poszło w kibel, radość, hajsy łatać |
Dzisiaj skarbie, kochanie, jutro kurwa i szmata |
Uzależnienie rośnie, lepiej wyluzuj byku |
Czemu ciągnie cię do kurew, a ją do chorych typów |
Czemu nie można spokojnie iść sobie przez życie |
Czemu ciągle szukasz czegoś w pierdolonym syfie |
Dlaczego takie fiko, coś ala Mexico |
No bo tak, to mi gra, ajajaj, Puerto Rico |
Jeden ma Bebiko, drugi ma toksiko |
I tak wszyscy o tym wiedzą, ale pss, tylko cicho |