Song information On this page you can find the lyrics of the song Kosmiczne Sny, artist - Miły ATZ
Date of issue: 27.05.2020
Age restrictions: 18+
Song language: Polish
Kosmiczne Sny |
Galaktyczna drzemka wywołana połową skręta |
Mnie zawsze napędza jak VERVA |
Śpię jakbym cierpiał na jetlag |
A w nim rapuje do tempa tętna |
Na odpoczynek nie ma tu miejsca |
Pracuję zwiedzając swej bani wnętrza |
Rozpływam się jak echo w ambientach |
Inaczej tonę w astralnych dźwiękach |
Kosmiczne sny, które są realne |
Stwórca daje gryps, leci na wokandę |
Skuty mam pysk, ale mówię prawdę |
Przede mną krzyk chwyta się za łeb |
Palę z nim po 3, ustawiam na chlanie |
Mogę osiągnąć co tylko wymarzę |
Wycierasz gumką błędne równanie |
Dawaj, załóżmy się o przekonanie |
Kładziesz się spać, nie chcesz obudzić |
Kiedy ty śpisz, ja poznaję ludzi |
Suki za bardzo chcą dawać mi buzi |
Zamówiła taxę, stoi z Suzuki |
Miłości ulotne jak szlugi |
Europo weź daj się polubić |
Zakochany umiem być głupi |
Nie wstaję gdy dzwoni mi budzik |
Joł |
Zamykam oczy, przewalam się z boku na bok |
W innym wszechświecie pewnie robię to samo |
Po co mi dragi, skoro mogę zasnąć |
Kosmiczne loty na spacerze z łajką |
Zamykam oczy, znów powtarzam dekalog |
Prawa fizyki zapomniane dawno łączą się z mą czakrą |
By dać bezkresną jakość, ty |
Oczekuję więcej niż czuć się «jakoś» |
Tylko jakość, jakość |
Miewam kosmiczne sny |
Przez to poznaję zasady gry |
W bani roszady i krzyk |
Dzielę to gówno na 3 |
Zamieniam sny w rzeczywistość |
Zdejmij szwy, rób coś by nie zniknąć |
Bo patrzy na nas publiczność |
W kieszeni wstyd, i mówi mi głos |
Gdy wpada strach, be like a boss |
Na rękach krew mam, gdy chwytam los |
We śnie przechodzę na BIOS |
Życie to MS-DOS |
Czasem żre jak domestos |
Brakuje pesos, ja kuję je jak Hefajstos |
Jestem astronautą bratku, w swoim półświatku |
Znów lecę nad miastem i nie przejmuję się tym cwaniactwem |
Widzę ciebie i twoją laskę, widzę jak pijana zamawia taxę |
Piła Metaxę, wczoraj była tu z innym chłopcem |
Lubi ci robić te akcje gdy wraca zrobiona towcem |
Ale whateva, ja wolę bat co łeb urywa |
Zamykam oczy i pływam |
Nad głową wszechświat mam |
A pod stopami dywan |
Może nawet nie wiem jak się nazywam |
To nie gra roli, jestem po części każdym z was |
Ta świadomość boli |
Elo |
Zamykam oczy, przewalam się z boku na bok |
W innym wszechświecie pewnie robię to samo |
Po co mi dragi, skoro mogę zasnąć |
Kosmiczne loty na spacerze z łajką |
Zamykam oczy, znów powtarzam dekalog |
Prawa fizyki zapomniane dawno łączą się z mą czakrą |
By dać bezkresną jakość, ty |
Oczekuję więcej niż czuć się «jakoś» |
Tylko jakość, jakość |